fbpx Skip to main content

Kiedy prowadzę warsztaty dla firm z mierzalnej strony ekologii, swoją prezentację zaczynam od pokazania tzw. granic planetarnych. Termin ten został wprowadzony w 2009 roku i składa się z 9 procesów, które odpowiadają za stabilność i odporność naszej planety. Przykładem są np. przepływy biochemiczne (obieg fosforu i azotu w przyrodzie), integralność biosfery czy zużycie wody słodkiej. Przekraczanie tych granic zwiększa ryzyko wywołania nagłych lub nieodwracalnych zmian środowiskowych na dużą skalę. Na zielono są zaznaczone obszary bezpieczne (jeszcze), na żółto obszary zwiększające ryzyko wystąpienia problemów (o dużej niepewności), a na czerwono obszary poza zakresem niepewności (prawdopodobieństwo wystąpienia komplikacji jest bardzo duże). Na ten moment w 3 z 9 już przekroczyliśmy nasze limity, a w kolejnych 3 jesteśmy na dobrej drodze do katastrofy.

Korzystam z niego, żeby już na początku pokazać, w jaki wielu obszarach my jako ludzkość kiepsko sobie radzimy i jak ważne jest rzetelne i mierzalne podejście do naszego oddziaływania na środowisko. Możemy sobie rzucać na lewo i prawo śladem węglowym i neutralnością klimatyczną, ale jak widzicie, istnieje jeszcze 8 innych obszarów, które są uznawane za krytyczne dla stabilności naszej planety (jeżeli spojrzymy na ocenę LCA, to czynników dojdzie przynajmniej kilka). Osiem dodatkowych obszarów, których w większości nie obejmuje „modne” ostatnio raportowanie ESG ani nie obejmują żadne strategie zrównoważonego rozwoju.

Nie mówię, że jest to łatwe, ale chętnie pomogę zainteresowanym spojrzeć nieco szerzej. Na tyle szeroko, żebyśmy byli w stanie cofnąć chociaż część tych zmian.

[1] https://www.stockholmresilience.org/research/planetary-boundaries.html